"Wierzę, że
tam w górze jest coś, co czuwa nad nami. Niestety, jest to rząd."
Woody Allen
Te jak że
optymistyczne słowa wprowadzają chyba dogłębnie w kwestie jaką chciałbym
poruszyć kolejną notka a jest to kwestia kontroli i sprawowania władzy poprzez
obserwację podmiotu.
Nim
jednak na dobre zagłębię się w tematykę kontroli wzrokowej (a bardziej jej
braku) na początek chciałbym poruszyć kwestę powstania panoptyczej koncepcji
sprawowania władzy.
(Panopticon; gr. pan = wszystko; optikos = widzieć)
Otóż sama
nazwa wywodzi się od pojęcia wytworzonego w domenie architektury, „ojcem” Panoptikonu był Jeremy Benthama, architekt,
który w swojej pracy w 1787 roku opracował nowy koncept więzienia (i nie tylko),
gdzie to strażnicy mogli bez przeszkód obserwować więźniów. Koncepcja
niewątpliwe śm
iałą próbą
reorganizacji sposobu sprawowania kontroli nad podmiotem. Bentham starał się
swój koncept wprowadzić w rzeczywistość licząc na realizację nie tylko w sferze
więziennictwa, jednak nigdy nie doczekał się zwieńczenia swojego dzieła.
Ostatecznie
plany Panoptikonu stanowił inspirację przy budowie Armagh Gaol, Zakładu Karnego
Eastern State oraz Aresztu Śledczego w Toruniu.
Pomysł ten dał początek
koncepcji panoptyzmu u Michlen Foucault. Porównuje on współczesne społeczeństwo
do Panoptikonu gdzie to jednostki są pod stałą obserwacją, a co gorsza nie są one
świadome nawet, w którym momencie się to odbywa. Władza i wiedza u Foucault
jest przedstawiana na tej samej płaszczyźnie dając do zrozumienia, że im więcej
władza wie o swoich „poddanych” tym lepiej.
I tu wchodzimy na niebezpieczny
grunt, albowiem poziom kontroli i obserwacji człowieka odbywa się nie ustanie,
dziennie przeciętny obywatel poruszający się po mieście jest filmowany przez dziesiątki
kamer założonych przez odpowiedzenie instytucje mające na celu dokumentacje i
obserwacje życia społecznego w imię „ochrony porządku”.
Patrząc na
obecny obraz sprawy można sadzić jest to przerażające i (pozwolę sobie na
hiperbolizowanie) „nie humanitarne”… Jednak prawdę trzeba powiedzieć głośno A WŁAŚNIE,
ŻE NIE!
Żyjemy w XXI
wieku gdzie technologizacja poszła tak daleko, że konieczne są nowe i
wymyślniejsze sposoby kontroli społecznej. Co roku powstaje coraz więcej
satelit wojskowych śledzących ruch na ziemi (na potrzeby militarne i
taktyczne). Stanowi to dowód na konieczność kontroli między narodowej,
obserwacja daje możliwość taktyczną w przypadku ewentualnych zmagań (działań)
wojennych. Ta sama zasad zaczyna się tyczyć społeczeństwa w mniejszej skali,
coraz to więcej telefonów posiada namierzanie GPS lub powstają aplikacje mające
możliwość namierzania danego telefonu (np. aplikacja Google).
Rodzi się pytanie: dlaczego to wszystko,
jak się przed tym chronić?
Cóż
odpowiedź w tym wypadku jest łatwa, ponieważ zmienia się społeczeństwo. Era
małych aglomeracji powoli zanika, wsie łączą się ze sobą, asymilują wzajemnie
tworząc większą całość. Jest to oznaka postępu i rozwoju.
Wraz z tym
rozwojem idzie w parze konieczność lepszego sprawowania kontroli nad
obywatelami, jednak zwiewne oko władzy nie sięga wszędzie stąd przymus instytucji
monitoringu.
Pozostaje kwestia drugie członu
pytania, jak się bronić przed „nadmierną inwigilacją” , cóż nie da się. Jest to
element potrzebny jak i wymagany, bez groźby nadzoru społeczeństwo popadło by
jeszcze większy chaos sprowadzając do stopniowej zagłady.
Oczywiście można pomyśleć w tym momencie, „Ale dlaczego nie kontrolować
się wzajemnie?”
Cóż i w tym
wypadku odpowiedź jest prosta, albowiem kontrola sąsiedzka i obywatelska nie
zdaje egzaminu przy obecnym kształcie społecznym. Powodem tego jest po pierwsze
rozluźnienie się zasad co pociągnęło za sobą zmianę w kanonie
moralno-wartościowo-normatywnym doprowadzając do zmian w światopoglądzie.
Kolejnym czynnikiem, jaki można wskazać jest zanik pierwotnych więzi na
skutek większej mobilności jednostek (większa możliwość zmiany miejsca
zamieszkania). Jednostki już nie tworzą tak spójnych więzi międzyludzkich jak
kiedyś, mniej się przyzwyczajają do miejsca czy osób.
Ostatecznie
należałoby podać upadek autorytetów, a co się z tym łączy mniejszy szacunek do
osób „znamienitszych”. Problem ten łączy się z rosnącym indywidualizmem na
przestrzeni społecznej.
Czy moje
słowa można uznać za prawdziwe, cóż opinii w danej materii jest pewnie wiele
więc pozostawiam to w rękach czytelnika.
Pozostaje jedynie mi życzyć: "good
night and good luck"...
S.Vincula
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz