wtorek, 27 marca 2012

Obraz zbrodni cz. I

Po głębszym przemyśleniu kwestii kolejnego wpisu chciałbym odejść od wcześniej obranej konwencji i bardziej skupić się na czymś bardziej „abstrakcyjnym”, jednak wciąż pozostając w polu zainteresowań tematyki wizualności.
             Poprzednie wpisy pozwoliły się zapoznać z koncepcją symulakrów, czyli znaków symulujących rzeczywistość oraz dwóch podejściach, co do kwestii obrazu, czyli ikonoklazm (łamanie obrazu) i ikonofilię (zamiłowanie do obrazu).
To co będę się starał poruszyć w cyklu kilku wpisów będzie oscylowało w kręgach tych definicji.
            Jak już można zauważyć po samym tytule chciałbym przybliżyć obraz przestępstwa tudzież zbrodni, jako element swego typu sztuki.
Dlaczego sztuki, cóż odpowiedź na to pytanie jest proste, albowiem każda zbrodnia tworzy swój indywidualny obraz, który nie idzie powtórzyć po raz drugi. Przestępca posługuje się miejscem zbrodni niczym malarz płótnem i farbami. Staje się on na chwilę wirtuozem tworząc coś nie powtarzalnego.
            Każde miejsce przestępstwa prezentuje przed widzem inny obraz w zależności formy, jaką zostało ono okraszone, więc włamanie będzie różniło się „scenerią” i „bohaterami” obrazu od powiedzmy sceny pobicia czy morderstwa. Elementy występujące w danym otoczeniu będą wymagały wtedy od widza innej formy spoglądania na empiryczne elementy.

Powstaje pytanie: jak do tego ma się konwencja symulakrów i podejścia do obrazu?
Otóż odpowiedzi nie są aż tak skomplikowane jakby się mogły wydawać.
Zgodnie z definicją Jean Baudrillard symulakry, to nic więcej jak symulacja rzeczywistości mająca na celu przedstawić widzowi coś, co jest sztuczne, jako rzeczywistość.
W wypadku przestępstwa mamy właśnie do czynienia z ów zależnością, ponieważ osoby na bazie uzyskanego obrazu występku dokonują interpretacji, poznania po przez pozostawioną symbolikę. Miejsce przestępstwa stanowi symulację tego, co się zdarzyło w danym miejscu serwując już gotowy obraz.
Przechodząc zaś do kwestii podejścia do obrazu są one w ścisłej korelacji z ów problematyką.
Obraz przestępstwa jest bardzo delikatny, wrażliwy, podatny na wszelkie ingerencje z zewnątrz. Każde naruszenie go przez niepożądane jednostki powoduje jego uszkodzenie lub destabilizację. Aby interpretacja i odtworzenie symboliki ukrytej było możliwe trzeba odpowiedniego podejścia do takowych obrazów, stąd jego wysokie zainteresowanie tą dziedziną wizualności przez kryminologię.
Poznanie dużej ilości takich „scen” rozwija tą naukę a także daje większą „skrzynkę interpretacyjną” dla widza.

Tyle jeżeli chodzi o słowo wstępu odnośnie obrazu i miejsc zbrodni. Kolejnymi wpisami postaram się bardziej przybliżyć ów tematykę w kontekście odpowiednich zbrodni a także metod interpretacji.
Tymczasem pozostaje mi jedynie życzyć "good night and good luck"...

S. Vincula


sobota, 17 marca 2012

Dychotomizm wśród poglądu

Tym razem chciałem zwrócić uwagę na istniejący w ludzkości "dwojaki" sposób poglądu na obraz jako formę wyrazu.
Na początek troszkę teorii. W społeczeństwie można wyróżnić dwa podejścia co do kwestii obrazu (co również się tyczy sztuki ) .

Jednym z nich to "ikonoklazm", jest to podejście rozwijające się na przełomie VIII i IX wieku w Bizancjum. W dosłownym tłumaczeniu oznacza postawę "łamania obrazu", rozumie się je  "jako obrazoburstwo, ruch religijny przeciwstawiający się kultowi obrazów i figur religijnych". Jego celem była walka z wszelkimi przejawami i próbami przedstawiania Boga za pomocą sztuki, miało to na celu niesprowadzania istoty wyższej do poziomu ludzkiego, do poziomu czegoś pojmowanego.
 Drugie podejście nazywane "ikonofilią" tyczy się wysokim umiłowaniem, a wręcz upodobaniem obrazu i symbolu.
      Oba te poglądy przetrwały do czasów obecnych jednak już nie w swej pierwotnej formie.Albowiem  zostały poddane, jak wszytko w świecie ludzkim, procesowi ewolucji.
Obecnie mówiąc o ikonoklazmie bardziej ma się na myśli potępianie sztuki obrazu jako czegoś co jest mało wiarygodnym przekazem. Ludzie w większym stopniu ufają temu co pisane podając to jako większy wyznacznik "dzieła". Jednak jest to troszkę mylny punkt interpretacji. Uwagę chciałem skupić na powszechnej sztuce przekazywania historii za pomocą obrazu i rysunku, mam tu na myśli twórczość komiksową.
Komiksy, chyba wszystkim kojarzą się z czym co jest wyznacznikiem wieku młodego, zobaczenie dorosłego mężczyzny lub kobiety z komiksem w ręku aktywuje myślenie w kontekście "ale dziecinada". Jednak zapomina się że komiks jest tak samo wartościowym sposobem wyrażania "historii" jak książki. W tym miejscu chciał bym pokłonić się Japończykom, którzy wciąż pamiętają o tej zasadzie wydając swoje mangi.

Co zaś się tyczy ikonofili, ludzie coraz bardziej popadają w obłęd jeżeli chodzi o wiarę i uwielbienie obrazu, że bez namacalnych dowodów nie potrafimy uwierzyć w czyjeś słowa. Potrzebujemy zdjęć, aby udowodnić zdarzenia (sedno tej wypowiedzi nie odnoszę do kwestii kryminologii, broń boże), spotkania osoby czy przekazania faktu. Potrzebujemy archiwizacji własnych doświadczeń aby móc podzielić się z nimi innymi.
Jednak kontekst tez zwracam w stronę ciągłej pogoni za coraz to nowymi doznaniami w dziedzinie sztuki. Stała się ona tak abstrakcyjna i dziwna że czasami ciężko jest zdać sobie sprawę gdzie jest granica między kiczem a dziełem.
Nie wiem czy to tylko moja nie umiejętność rozumienia "piękna" sztuki czy może coś więcej. Cóż opinkę w tej kwestii pozostawiam w waszych rękach....

S. Vincula

środa, 7 marca 2012

To nowa era, to czas sztuczności...

"A co, jeżeli rzeczywistość tak naprawdę jest iluzją i nic nie istnieje? - Cóż, w takim razie zdecydowanie przepłaciłem mój nowy dywan." - Woody Allen 

Wielu z nas poruszając się alejkami lub ulicami miasta zwróciło zapewne uwagę na piękno własnego miasta. Piękna architektura,  wspaniała kolorystyka domów, domków czy kamieniec, i onieśmielająca sztuczność jaka zaczęła otaczać świat ludzki.
Tak, sztuczyzna, wielka symulacja i sztuczność, która zatruła rzeczywistość. Niestety trzeba spojrzeć prawdzie w oczy że nasza era znalazła się w zastoju gdzie "prawda" stała się towarem nieopłacalnym.
Kontekst ten chciałbym skierować w stronę tego jak bardzo znajdujemy ukojenie w pseudo rzeczywistych walorach np. wizerunkowych. Przez ciężko wyidealizowany pogląd związany z wyglądem ludzkość stała się tak próżna że manipulacja wizażowa odbywa się już na poziomie szkoły podstawowej.
Wyśmiewane jest to co naturalne np. piegi. Jednak to tylko przykład tego co mam na myśli.

"Mechanikę" tego zjawiska porusza francuski filozof Jean Baudrillard w swej koncepcji o symulakrach opisaną w książce "Symulakry i symulacja". Opisuje w niej zjawisko, w którym to ludzkość znalazła się w sidłach (pułapce) znaków, które się rozrastają do gigantycznych rozmiarów. W efekcie coraz bardziej tracą one swoje znaczenie.
Rozwijający się tak znak powoli podlega emancypacji i odłącza się od rzeczywistości tracą swoje znaczenie. Dzieje się tak przez zacieranie granicy między rzeczywistością a kontekstem symbolicznym.


Patrząc na słowa pana Baudrillard nie sposób się z nim nie zgodzić. Żyjemy w erze gdzie wszytko zostało pozbawione znaczenia. Reklama, która dawniej miała stanowić formę zachęcenia klienta urosła do tak wysokiego stopnia, że razi lub co gorsza nie przekazuje żadnej treści. Ich natłok dodatkowo odstręcza niż zachęca.  Atakują nas na każdym kroku, nawet w publicznych toaletach gdzie człowiek liczyłby na odrobinę prywatności. 
Znaleźliśmy się w dobie nowej myśli, myśli "symulakronicznej" to co pozbawione sensu i odcięte od rzeczywistości jest bardziej rzeczywiste. 

Rodzi się pytanie: Czy może temu zapobiec?
Cóż to już pozostawiam w rękach czytelnika i jedyne co mogę powiedzieć to: 

Good night and good luck...

S. Vincula