piątek, 27 kwietnia 2012

Nieco inne oblicze dowcipu


Po nieco „przygnębiających” i może kontrowersyjnych wpisach odnośnie obrazu zbrodni chciałbym dać nieco powiewu świeżego powietrza i dać odetchnąć troszkę „oku”. Postanowiłem, więc skupić się nieco na obliczu komedii na dużym ekranie jak i na tym małym (domowym).
W roli wstępnego sprecyzowania, moim punktem skupienie nie będzie komedia rozumiana w dosłownym znaczeniu, lecz jedna z jej dziedzin, a konkretniej tzw. Slapstick.
Gatunek ten został zapoczątkowany przez Maszta D.W Griffitha w 1909 roku. Tworzył on krótkie komedie mające na celu rozbawić publikę poprzez wykorzystanie charakterystycznych, jak na tamte czasy innowacyjne elementy takie jak: wulgarność, łączenie schematów pospolitych z  karykaturalnością itp.
Jedną z gwiazd, które wyrosły dzięki filmom Griffitha był  Mack Sennet, który był uznawany za ojca burleski amerykańskiej.
(Burleska – utwór komiczny o charakterze satyrycznym łączący patos z pospolitością i wulgarnością, karykaturalne przejaskrawienie, błazenada, groteska)
Powstanie burleski amerykańskiej dało początek podstawowemu terminowi „Gagu” mającego na celu przez swoją formę rozbawić publikę poprzez wymyślnie wprowadzoną sekwencję często ocierającą się o granicę absurdu jak np. poślizgnięcie się na skórce od banana.
                Slapstick skończył się wraz z bankructwem plajta Senneta w 1935 r. zamykając drzwi niekonwencjonalnej komedii na długie czasy…

Przełomowym momentem dla komedii ekranowej stało się tworzenie obrazów kreskówkowy (potocznie bajek) i wprowadzanie ich na ekrany kin, a później telewizorów. Dzięki tej znaczącej zmianie umożliwiło to renesans starej burleski i przywrócenie jej w nowej „świeżej wersji”.
Szansę tą wykorzystał Seth MacFarlane wprowadzając po raz pierwszy na publiczną telewizję w 1999 roku kreskówkę skierowaną przede wszystkim w stronę dojrzałych widzów.
Family Guy” był (a w zasadzie jest) serią, która ma za swój cel dokonać jednego, wyśmiać i ukazać rzeczywistość w ciężko surrealistycznych barwach, aby dać widzowi to, czego pragnie: rozrywkę.
Jednak fenomen tej serii nie odnosi się do samego faktu jego „wynaturzonego” kształtu czy przełamania granicy typowej kreskówki, lecz wyciągnięcia slapstickowej komedii na nowy poziom.

(w celu głębszego zaznajomienia się z kwestią sugeruję obejrzenie krótkiego dokumentu dodanego do notki)

  
Powstaje pytanie: dlaczego ludzie czerpią satysfakcję z oglądania tak groteskowego obrazu świata?
Cóż jakby szukać kompleksowej odpowiedzi można znaleźć wiele wytłumaczeń. Pierwotnie można się skierować do powtarzanej prze ze mnie tendencji do uwielbienia obrazu, albowiem nie wątpliwie można taką formę rozrywki przybliżyć do nowej formy sztuki. Kreska Setha jest przyjemna dla oka ciesząca swoją kolorystyką i humorem.
Inna odpowiedź kieruje nas w stronę naszego pierwotnego popędu do lubienia oglądania. Skopofilia, czyli przyjemność patrzenia, jest z człowiekiem od zarania dziejów, od samego momentu narodziny jednostki. Już jako małe dzieci zachwycamy się tym co widzimy szukając coraz to większych doznań dla receptorów wzroku.
Można też poruszyć kwestię psychoanalitycznej teorii filmu. Sprowadzała ona znaczenie obrazu na ekranie, jako swego typu „przedłużenie rzeczywistości” dla widza, albowiem miał on wpływ na kształt i formę tożsamości widza. Innymi słowy to, co oglądamy na ekranie jak najbardziej wpływa na naszą osobowość i światopogląd.
 
Gdybym miał jednak samemu określić, co jest determinantem ludzkiego popędu w stronę takiej formy rozrywki musiał bym przede wszystkim postawić na nasze pierwotne popędy w stronę wizualnie kuszących obrazów. W drugiej kolejności stawiałbym na tematykę to, co łamie tabu, występuje przeciwko normie (normą) i jest ukazywane publicznie nie tylko szokuje, ale i przyciąga.
Człowiek w niewytłumaczalny sposób jest przyciągany do kontrowersji niczym ćma do światła, kochamy ją, potrzebujemy jej i wielbimy ją w sposób świadomy lub nie.
Nieustanne przesuwanie granicy moralno-normatywnej nie tylko stanowi dla człowieka element „pożądania”, lecz także prowadzi do stopniowego przekształcenia społecznego kształtu dając początek nowym wartościom i poglądom.

Czy istnieje sens w tych słowach cóż pozostawiam to w rękach czytelnika…
Pozostaje jedynie mi życzyć: "good night and good luck"...

S.Vincula   

wtorek, 17 kwietnia 2012

Obraz zbrodni cz. III Wojna



 Marc Chagall
"Wojna"

Wojna, na przestrzeni wieków stanowiła inspirację dla wielu twórców. Pisano o niej poematy, książki, wiersze, była punktem odniesienia dla malarzy i nie tylko. Obecnie powstaje o niej wiele filmów np. „Szeregowiec Ryan” czy seriali takich jak „Pacyfik”. Wszystkie te formy miały na celu przybliżyć wojnę w różny sposób społeczności ukazując ją pod różnym kątem.
Idąc ścieżką wielkich twórców, ja również postanowiłem skupić się na niej i ukazać ją, jako źródło nietypowej formy obrazu. Celowo umieszczam ją w cyklu obrazu zbrodni, albowiem jej skutki i przebieg w świecie są oznakami wielkiej zbrodni moralnej na wielka skalę.

 
Wpierw chciałbym wyjaśnić, czym właściwie jest wojna w kontekście społecznym. Najłatwiej można zbliżyć to do koncepcji teorii konfliktu. Analizując poglądy w tej materii można znaleźć odniesienia do walk między klasami (Marks), wymiany elit społecznych (Pareto) czy też potencjał „organistyczny” (Simmel). Wszystkie te poglądy bazują na jednej podstawie głosząc, że konflikt w świecie społecznym jest elementem występującym zawsze, jest on nie zmienny i pierwotny dla człowieka. Już Hobbes pisał w swej utopi („Lewiatan”) o naturalnym popędzie człowieka do konfliktu.
Człowiek, jako istota podlegająca prawom natury, zupełnie jak zwierzęta podlega tym samym prawą (prawo naturalne), które stanowi podstawę do wszelkich popędów (w tym także do konfliktu). Osiągnięcie pokoju jest jedynie wydźwiękiem poświęcenia na rzecz większej perspektywy, jaką jest ład społeczny, lecz by to osiągnąć musi się zrzec pewnych przywilejów na rzecz suwerena, który będzie sprawował władzę.

                Patrząc na całość natury konfliktu można określić, że wojna, jako element empiryczny stanowi eskalację konfliktu do poziomu gdzie racjonalność nie ma żadnego znaczenia i jedynie poprzez demonstrację siłową i naruszenie cudzej wartości życia i przestrzeni można go przekonać do swojego poglądu (definicja własna).
 
Wojna w sztuce jest wątkiem, który pojawiała się wielokrotnie. Jej forma zmieniała się nieustannie przyjmując formę przekazu znaczącą dla danej epoki, aby jak „najgłośniej” promować artystę. Już w podaniach ze starożytności można czytać mity o dzielnych Spartanach walczących pod Termopilami albo o wielkiej batalii z Kartagińczykami. Zmagania te urosły do skali wielkich legend a nawet i opowiadań poświęconych w przyszłości wielkim wodzą (np. „300” film mający ukazać bitwę spartan w wąwozie termopilskim). Jednak to zaledwie niewielka kropla w oceanie twórczości wielkich zmagań wojennych.
W kulturze największą „popularnością” będą się cieszyły obrazy powstałe na tle inspiracji tą właśnie tematyką. Jan Matejko, Piotr Michałowski, Francisco Goya to zaledwie garstka twórców znaczących dla nurtu „wojennego”. Po przez swoja twórczość starali się ukazać oblicze wojny społeczeństwu, trzeba przyznać, że każdy na swój sposób.
Przechodząc do współczesnych wydźwięków wojny w formie „sztuki” można podać przede wszystkim filmy, o których już wspomniałem we wstępie. Ukazują one sceny bazujące na prawdziwych wydarzeniach. Mają one na celu przekazanie historii dzielnych żołnierzy jak i poruszenie widza do refleksji odnośnie tych wydarzeń.
  

Salvador Dali
"Oblicze wojny"


Pozostawiając już za sobą wojnę w kontekście kulturowym (sztuki na przestrzeni czasu) chciałbym przejść do głównego zamysłu, jaki miałem poruszając ten temat, czyli wojna, jako obraz empiryczny.
Wojna stanowi „bestię o dwóch głowach”, każda różniąca się od siebie. Z jednej strony widz dostaje przypowieści, legendy, obrazy, limeryki, książki zainspirowane ogromem działań wojennych. Widzi „piękne sceny” mające na celu pokrzepienie jego heroicznego wnętrza. Człowiek widzi śmierć i cierpienie postronnych osób (cywili), muszących mieszkać w strefach gdzie odbywają się działania zbrojne lub są zmuszeni do opuszczenia dobytku, aby ocalić swe życie. Sceny takie mają na celu zmusić widza do refleksji nad znaczeniem wojny w świecie, uzmysłowić mu, jaki ogrom zniszczeń i cierpienia niesie to za sobą. Widz musi też sobie odpowiedzieć wewnętrznie na pytanie, „Co ja bym zrobił w takiej sytuacji?”.
Chodź są to sytuacje bazujące o realne wydarzenia na ogół są ukazane z lekką dozą „magii”, mając w swym znaczeniu usunąć nadmiar scen, które zniechęciłyby widza do oglądania.
                Jest też drugie oblicze wojny, widziane tylko dla bezpośredniego oka, oblicze ohydne i odrażające, przepełnione żalem i bólem codzienności. Ta właśnie strona wojny jest starannie ukrywana przez głowy światów, aby nie ukazać zbyt wiele. Nie ma tam czasu na refleksję, jest jedynie rzeczywistość skąpana w nierzeczywistych warunkach sprowadzających człowieka do prostej maszyny mającej na celu walczyć w imię przetrwania swojego i … .
Właśnie tu powstaje pytanie: i czego jeszcze? Ciężko określić albowiem nie jednostki tworzą wojnę, lecz narody, które w swym zamyśle stają się nie racjonale w dążeniu do celu, stąd też konflikt i jego eskalacja.
               
                Podsumowując ogół chciałem ukazać wojnę, jako dwojaki twór, z jednej strony jest ona piękna, bo daję inspirację wielkim twórcą upiększając naszą kulturę obrazami, książkami, wierszami i filmami. Z drugiej strony posiada ona, ohydne oblicze, które staramy się unikać na nie, nie patrzeć, aby uniknąć zetknięcia z rzeczywistością.
Trzeba jednak przyznać jedno, wojna, jako element w życiu ludzkim była i pozostanie póki ludzie się znajdują na ziemi a jej największe znaczenie w społeczeństwie daje podstawy dla twórczości artystycznej, dzięki, której można upamiętnić odwagę i męstwo ludzkie.
Tym razem nie daję żadnego pytania dla widza, ani nic do przemyślenia jedynie pozostaje mi życzyć:  "good night and good luck"...

S.Vincula             

sobota, 7 kwietnia 2012

Obraz zbrodni cz. II Morderstwo


Zbrodnia kryje w sobie wiele oblicz, jedne bywają stonowane inne fascynujące a jeszcze inne okrutne.
Morderstwo jest przykładem najwyższego przeciwstawienia się zasadą lidzkim jak i boskich.
                Notka ta będzie poświecona obliczu morderstwa pod kontem jego „obrazotwórczości”, jego specyfiki i niepowtarzalności a także trudności w procesie interpretacji. Chciałbym też zaznaczyć na samym początku, że jeżeli ktoś nie czuje się komfortowo z ów koncepcją niech nie czyta zamieszczonej dalszej treści.

                Na początek trzeba wspomnieć o obliczu obrazu, jakim jest morderstwo, przede wszystkim trzeba wspomnieć o symulakronicznym znaczeniu miejsca morderstwa. Jest tak, ponieważ pozostawiony ślad posiada znamiona symboliki pozostawionej po zbrodni. Miejsce, w którym dokonuje się wykroczenie jest przepełnione znakami, mikro znaczeniami odzwierciedlającymi przebieg całego zajścia.
Właśnie przez ten ogrom znaczeń i symboli zawartych w morderstwie specjaliści czasami przez lata nie potrafią odtworzyć całego przebiegu, oczywiście dużo dają zeznania naocznych światków, lecz nie często ten luksus jest dostępny.
Dążąc do precyzyjnej, co do nano-procentu interpretacji podchodzi się do analizy takiego obrazy z wysoką precyzją i profesjonalizmem, starając się nie zaburzyć kształtu „płótna”, z jakim pracują.
                Aby dokonać precyzyjnej analizy trzeba wiedzieć, jakimi metodami i narzędziami ekspert z dziedziny kryminologii się posługuje. Gdyby można było to określić prosto to można sprowadzić całość do zwykłego szukania poszlak, znaków nieporzadanych ludzi, badaniu DNA i wyciąganiu wniosków. Jednak w rzeczywistości całość nie jest taka prosta.
W rzeczywistości jest to bardziej skomplikowany i wymagający proces. Przede wszystkim analiza odbywa się na dwóch płaszczyznach, jedna dotyczy samego obrazu rzeczywistego, czyli miejsca zbrodni. Poszukuje się wtedy wszelkich oznak czy aby na pewno jest to „pierwotne miejsce zajścia” czy też jedynie przemieszczenie ciała, porzucenie narzędzia mordu czy też pozostawione ślady, które mogą doprowadzić do miejsca początku. Proces ten można porównać do pierwotnej analizy malowidła lub wiersza gdzie podaje się elementy widziane. Ważna jest w tym wszystkim pełna dokumentacja zdjęciowa pokazująca położenie elementów, służy ona również późniejszej możliwości dalszego odtworzenia zdarzenia. Tak zakończone wstępne oględziny dają ekspertom możliwość „naszkicowania” całego zajścia bez umieszczania konkretnych osób odpowiedzialnych za obraz.
                Mając już szkic i pełną dokumentację archiwalną następuje kolejny szczebel analizy, który jest trudniejszy od pierwszego. Konieczne jest poznanie „artysty”, „twórcy dzieła”. Poszukiwania odbywają się poprzez analizę zebranych danych z pierwszej interpretacji, jaki i sprawdzaniu powiązań ofiary z potencjalnymi sprawcami. Jest to proces podobny do analizy twórców wielkich obrazów dokonywanego przez historię sztuki, albowiem sprawdza się, kto mógł mieć dane środki, motywy i możliwości. Ważne jest ustalenie, kto posunął się do zbrodni, jaki i na jakim tle ona została popełniona, dlaczego ktoś mógł posunąć się do takiego czynu.
                Proces ten znajduje swoje odzwierciedlenie w koncepcji Erwina Panopskyego analizy ikonograficzno-ikonologicznej. Panopsky wyróżnił trzy etapy analizy w swej koncepcji:
1.       Opis struktury obrazu – czyli pierwotne wyznaczenie elementów znajdujących się na miejscu zdarzenia (np. denat/denatka, nie żyje od X godzin)  
2.       Analiza ikonograficzna – czyli stopniowe opisywanie treści i zdarzenia a także osoby związane z obrazem (np. powodem śmierci było uderzenie w głowę, najprawdopodobniej wykrwawiła/ł się nim uzyskała pomoc)
3.       Interpretacja ikonologiczna – czyli odtworzenie zdarzenia (np. napastnik uderzył ofiarę w głowę, miażdżąc czaszkę tym samym powodując krwawienie śródczaszkowe)


Mówiąc o analizie obrazu nie można pominąć kwestii narzędzi, jakimi dysponują kryminolodzy aby poprawnie przeprowadzić interpretację. Na swym podorędziu obecnie dysponują wysokim kalibrem narzędziami potrzebnymi do wszelkiego spektrum badań chemiczno-biologicznych.
Wszystko to ma na celu dopowiedzenie na podstawowe pytania:

·         co się wydarzyło?
·         gdzie?
·         kiedy?
·         w jaki sposób?
·         za pomocą czego?
·         dlaczego?
·         kto tego dokonał?

Odpowiedzi uzyskują przede wszystkim zabezpieczając miejsce zbrodni zgodnie z procedurą (Metoda Spirali, gdzie na środku „spirali” znajduje się ciału a następnie na zasadzie coraz to dalszego, kolistego odchodzenia zabezpiecza się poszlaki), a następnie poddanie odpowiednim badaniom zabezpieczonych próbek lub podejrzanych.
Aby opisać wszystkie możliwe narzędzia służące analizie równałoby się z próbą streszczenia wszystkich dziedzin kryminologii w jednej notce, jednak mogę zapewnić, że na ich podorędziu znajdują się takie techniki jak:
·         daktyloskopia
·         cheiloskopia
·         otoskopia
·         odontoskopia
·         gantiskopia
·         traseologia
·         mechanoskopia
·         badanie pisma
·         Badania DNA
·         balistyka i badanie broni

Są to niektóre tylko z narzędzi dostępnych, trzeba w tym miejscu wspomnieć, że technologia kryminalna wciąż się rozwija dając nowe sposoby w ułatwianiu analizy.

Na zakończenie trzeba wspomnieć o unikalnym kształcie morderstwa. Wspominałem już wcześniej, że stanowi ono unikalny rodzaj obrazu albowiem nie da się powtórzyć go drugi raz. W tym sensie mam na myśli, że nigdy nie uda się wytworzyć (dokładnie) takie same warunki, w jakich powstało, zostało popełnione. Ułożenie odcisków, pozostawiony materiał genetyczny, ułożenie ciała, główne miejsce morderstwa wszystkie te czynniki są jedyne i nie powtarzalne, dlatego pomimo starań nie da się zawsze powielić tego obrazu w 100%.
                Czynnikiem nadającym unikalność są również narzędzia użyte do dokonania morderstwa jak i poziom emocji w trakcie jej popełniania. Im silniejsze „zaangażowanie” w czyn tym bardziej obrzydliwy obraz jest uzyskiwany. Narzędzia użyte przez mordercę potrafią sprecyzować czy zbrodnia była planowana czy też dokonana pod wpływem wybuchu gniewu, tak samo jak miejsce zadania rany śmiertelnej.

Tyle jeżeli chodzi o przedstawienie morderstwa jako swoistego obrazu symulacji rzeczywistości i jego interpretacji. Kwestia powielania mojego spojrzenia na daną materie pozostawiam w rękach czytającego i pozostaje mi tylko życzyć  "good night and good luck"...
 
S.Vincula