Tym razem chciałem zwrócić uwagę na istniejący w ludzkości "dwojaki" sposób poglądu na obraz jako formę wyrazu.
Na początek troszkę teorii. W społeczeństwie można wyróżnić dwa podejścia co do kwestii obrazu (co również się tyczy sztuki ) .
Jednym z nich to "ikonoklazm", jest to podejście rozwijające się na przełomie VIII i IX wieku w Bizancjum. W dosłownym tłumaczeniu oznacza postawę "łamania obrazu", rozumie się je "jako obrazoburstwo, ruch religijny przeciwstawiający się kultowi obrazów i figur religijnych". Jego celem była walka z wszelkimi przejawami i próbami przedstawiania Boga za pomocą sztuki, miało to na celu niesprowadzania istoty wyższej do poziomu ludzkiego, do poziomu czegoś pojmowanego.
Drugie podejście nazywane "ikonofilią" tyczy się wysokim umiłowaniem, a wręcz upodobaniem obrazu i symbolu.
Oba te poglądy przetrwały do czasów obecnych jednak już nie w swej pierwotnej formie.Albowiem zostały poddane, jak wszytko w świecie ludzkim, procesowi ewolucji.
Obecnie mówiąc o ikonoklazmie bardziej ma się na myśli potępianie sztuki obrazu jako czegoś co jest mało wiarygodnym przekazem. Ludzie w większym stopniu ufają temu co pisane podając to jako większy wyznacznik "dzieła". Jednak jest to troszkę mylny punkt interpretacji. Uwagę chciałem skupić na powszechnej sztuce przekazywania historii za pomocą obrazu i rysunku, mam tu na myśli twórczość komiksową.
Komiksy, chyba wszystkim kojarzą się z czym co jest wyznacznikiem wieku młodego, zobaczenie dorosłego mężczyzny lub kobiety z komiksem w ręku aktywuje myślenie w kontekście "ale dziecinada". Jednak zapomina się że komiks jest tak samo wartościowym sposobem wyrażania "historii" jak książki. W tym miejscu chciał bym pokłonić się Japończykom, którzy wciąż pamiętają o tej zasadzie wydając swoje mangi.
Co zaś się tyczy ikonofili, ludzie coraz bardziej popadają w obłęd jeżeli chodzi o wiarę i uwielbienie obrazu, że bez namacalnych dowodów nie potrafimy uwierzyć w czyjeś słowa. Potrzebujemy zdjęć, aby udowodnić zdarzenia (sedno tej wypowiedzi nie odnoszę do kwestii kryminologii, broń boże), spotkania osoby czy przekazania faktu. Potrzebujemy archiwizacji własnych doświadczeń aby móc podzielić się z nimi innymi.
Jednak kontekst tez zwracam w stronę ciągłej pogoni za coraz to nowymi doznaniami w dziedzinie sztuki. Stała się ona tak abstrakcyjna i dziwna że czasami ciężko jest zdać sobie sprawę gdzie jest granica między kiczem a dziełem.
Nie wiem czy to tylko moja nie umiejętność rozumienia "piękna" sztuki czy może coś więcej. Cóż opinkę w tej kwestii pozostawiam w waszych rękach....
S. Vincula
Na jakiej podstawie twierdzisz, że "ludzie w większym stopniu ufają temu co pisane" niż, jak wnioskuję z kontekstu ( ;p ) temu co zobrazowane? Przeczysz sam sobie, podając później, że musimy udowadniać fakty za pomocą obrazów, w tym wypadku zdjęć.
OdpowiedzUsuńDodatkowo, wtrącasz tu akapicik o komiksach. Mało! Są przecież komiksy historyczne! Ba historia w obrazkach nie tylko dla dzieci, ale również dla osób starszych. Pamiętasz swoje podręczniki w liceum? Jestem pewna, że podręcznik od historii pełen był map i obrazów :)
Notka ciekawa, ale za bardzo przypomina streszczenie wykładu. Nie pozostawiaj nam wniosków do wysnucia, wysnuj jakieś samodzielnie, bo poza przedstawieniem ikonoklazmu i ikonofilii nie odnosisz tego do rzeczywistości, nie porównujesz, nie łączysz. Spróbuj, albo zróbmy to razem, w komentarzach, na pewno każdy ma trochę pomysłów ;)
Odpowiadając na pierwszy zarzut, miałam na myśli kontekst wiarygodności. W większym stopniu książka stanowi lepsze źródło wiedzy niż powiedzmy rzeczony komiks. Można to zauważyć na przykładzie matur szkolnych.
OdpowiedzUsuńNie jest to przeczenie albowiem jak podałem jest to ukazanie dwóch podejść co do obrazu, nigdzie nie pada że występują one u wszystkich ludzi w tym samym momencie, jedynie ukazuje dwa rodzaje postrzegania.
Zgadzam się podręczniki są skupiskiem takowych ikon jednak chciałem bardziej zwrócić swoją uwagę na niedocenianiu komiksu jako elementu trudnej sztuki przekazu historii, w kontekście pewnej opowieści.
Co do ostatniej kwestii to jest to próba przekazania dalej pewnych informacji przy podaniu własnych przykładów. Zdaję sobie sprawę że może to być dość "suche", ale to dopiero druga notka mająca na celu wstęp merytoryczny. Co do wniosków za pomocą komentarzy nie widzę przeciwwskazań, możliwość usłyszenia (w tym wypadku zobaczenia) innych poglądów jest jak najbardziej pożądanym efektem.